Koronawirus w Polsce. Boom na testy z apteki niesie za sobą poważny problem
Jak wyliczył serwis 300Gospodarka, w ciągu czterech miesięcy gwałtownie wzrosła w Polsce sprzedaż aptecznych testów na koronawirusa. "W grudniu już co czwarty test był poza oficjalnym systemem testowania, w styczniu może to być już co trzeci" – czytamy.
Portal zwraca uwagę, że apogeum przyszło przed świętami Bożego Narodzenia. Eksperci tłumaczą to chęcią sprawdzenia się przed większymi spotkaniami przy rodzinnym stole (świadczyłoby o nas naprawdę bardzo pozytywnie). Na koniec miesiąca sprzedaż testów sięgała niemal miliona sztuk.
Ilu chorych "nie widzi" system?
To wszystko oznacza, że mamy w Polsce dużą grupę osób potencjalnie chorych na COVID-19, których w żaden sposób nie obejmuje system ochrony zdrowia i nadzoru. Dlaczego? Ponieważ wyniki testów kupionych w aptece nie są nigdzie rejestrowane, a przy ewentualnym pozytywnym wyniku testowany nie musi go nigdzie zgłaszać, a co za tym idzie – odbywać obowiązkowej, monitorowanej przez służby kwarantanny.
Według wyliczeń 300Gospodarki, w grudniu niemal 200 tys. przypadków zachorowań na COVID-19 mogło być poza oficjalnym systemem Sanepidu i poza oficjalnym rejestrem kwarantanny.
Koronawirus w Polsce. Rekord nowych zakażeń
W środę rano szef MZ Adam Niedzielski poinformował, że "wkroczyliśmy w piątą falę". – Ostatnie dane mówią o 30 586 nowych, potwierdzonych przypadkach zakażenia koronawirusem – przekazał minister zdrowia. I dodał, że administracja publiczna przejdzie na pracę zdalną. O to samo zaapelował do wszystkich pracodawców.
Według Niedzielskiego, "jeśli nie zmniejszy się mobilność, nie zmniejszy się liczby okazji do transmisji wirusa, to, niestety, musimy liczyć się nadal z tak bardzo dynamicznym wzrostem liczby zakażeń".